powrót

3. Wycieczka trzecia - Na Chojnik

Szklarska Poręba ( 0,0 km) - Michałowice (4,5 km) - Jagniątków (8,5 km) - Chojnik (10,5 km) - Sobieszów (12 km)
Opuścimy Szklarską Porębę i udamy się do Sobieszowa. Miniemy po drodze Michałowice, Jagniątków. Zatrzymamy się na chwilę w zamku na Chojniku.

Pozostawiamy za sobą schronisko "Wojtek" i udajemy się ul. Piastowską w dół do Szklarskiej Poręby Dolnej. Mijamy kościół Niepokalanego Serca NMP i kościół cmentarny p.w. Matki Bożej Różańcowej. Poniżej cmentarza po lewej stronie mijamy starą lipę sądową, będącą pomnikiem przyrody. Nie wszyscy wiedzą, że to tu kiedyś znajdowało się centrum dzisiejszej Szklarskiej Poręby. Nieopodal przy ul. Wiejskiej powstała pierwsza huta szkła. Istnienie jej potwierdza dokument z 1366 r. W tym czasie tereny te należały już do rodziny Schaffgotschów.

Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że huta powstała znacznie wcześniej, na przełomie XIII i XIV wieku. Brak jest dokumentów z tego okresu. Jednego natomiast można być pewnym, że początków Szklarskiej Poręby należy szukać tu, w Pisarzowej Porębie (1366), bo taką nazwę nosiła hutnicza osada. Huta, a raczej piec do wytopu szkła był usytuowany wśród lasów, które z upływem czasu znikały pod toporami drwali. Z drewna otrzymywano węgiel drzewny i potaż (węglan potasu) potrzebny obok kwarcu do produkcji szkła. Taka szklarska osada musiała być samowystarczalna. Szklarze i ich rodziny zajmowali się rolnictwem, wypasem bydła i polowali w okolicznych lasach. Z czasem zakładano młyny i karczmy. Gdy zaczynało brakować w okolicy drewna przenoszono huty wyżej. I tak huty "wędrowały" w górę rzeki Kamiennej i jej dopływów. Po starych hutach pozostawały tylko "szklarskie poręby".

Przy ul. Wiejskiej skręcamy w prawo i będziemy wędrować czarnym szlakiem, który biegnie równolegle do niebieskiego. Za małym potokiem, przy potężnym świerku, czarny szlak skręca w lewo i opada w kierunku ruchliwej drogi łączącej Jelenią Górę ze Szklarską Porębą i Jakuszycami. Tu należy bardzo uważać na duży ruch na tym odcinku drogi. Po drugiej stronie mijamy parking, przechodzimy przez most na rzece Kamiennej i skręcamy w lewo. Mijamy wejście do Karkonoskiego Parku Narodowego, przechodzimy przez kolejny most, ale już nad Szklarką i udajemy się zielonym szlakiem w kierunku Michałowic.

Początkowo ścieżka biegnie wzdłuż prawego brzegu Kamiennej, by następnie malowniczo wznosić się, to znów opadać nad samo lustro wzburzonej wody. Ścieżka powstała pod koniec XVIII w., a fundatorem jej był właściciel witriolejni ze Szklarskiej Poręby, Preller. Witriolejnia była wytwórnią kwasu siarkowego wytwarzanego z pirytu. Wytwórnia ta działająca przez 84 lata była także miejscem, gdzie można było się posilić, wynająć przewodnika lub nosiciela lektyk oraz posłuchać muzyki w wykonaniu samego Prellera. W 1800 r. wędrował tędy do wodospadu Szklarki orszak królewski z Fryderykiem Wilhelmem III i jego małżonką Luizą na czele. Dzisiaj droga ta jest nieco sfatygowana, ale nie straciła wiele ze swojego uroku. Wkrótce dochodzimy do dolinki, w której płynie Rudnik. Tu zielony szlak skręca w prawo do Michałowic. Niebieski szlak, który nam towarzyszył, biegnie dalej wzdłuż Kamiennej do Piechowic.

Rudnik jest niedużym prawym dopływem Kamiennej. Początkowo będziemy wędrować wzdłuż jego lewego brzegu w górę doliny. Dolina wcina się w granitowe podłoże i jest porośnięta lasem mieszanym. W czasie roztopów i ulewnych deszczy ścieżka zamienia się w potok. Podejście jest łagodne, a trasa na tyle nie nużąca, że pomimo upływu czasu nawet nie wiemy, kiedy dochodzimy do pierwszych zabudowań Michałowic.

W wieku XVII osada ta nazywała się Dreimartinsdorf. Podobno nazwa jej nawiązywała do imion trzech braci, którzy uszli z Czech przed prześladowaniami religijnymi. A zatem trzech Marcinów, a nie Michałów, przyczyniło się do powstania Michałowic.

Miejscowa ludność zajmowała się wyrębem lasów, pasterstwem i tkactwem chałupniczym. Właścicielem tych terenów był hrabia von SchatTgotsch. W drugiej połowie XIX wieku osada stała się małym letniskiem i ten charakter letniskowej wsi zachował się do dzisiaj.

W Michałowicach na ul. Kolonijnej 14 znajduje się Szkolne Schronisko Młodzieżowe "Złoty Widok", które jest bardzo dobrą bazą wypadową w rejon Przełęczy Karkonoskiej i Śnieżnych Kotłów.

Mijamy wieś i u zbiegu dróg skręcamy w prawo. Będziemy w dalszym ciągu wędrować zielonym szlakiem. Wędrując natomiast niebieskim szlakiem, moglibyśmy dojść do Piechowic lub wędrując na południc tym szlakiem dotarlibyśmy na główny grzbiet Karkonoszy pomiędzy Wielkim Szyszakiem a Smielcem.

Zielony szlak na odcinku około 300 metrów przebiega wzdłuż szosy do Jagniątkowa. Niebawem znów skręca w las. Tu możemy się przekonać jak mało uczęszczana jest ta droga biegnąca wśród lasów regla dolnego. Początkowo ścieżka jest bardzo wyraźna, lecz przy podejściu pod Grzybowiec staje się wąską ścieżynką, łukiem obiegającą szczyt Grzybowca (715 m). Po prawej i lewej stronie mijamy granitowe skałki. Wkrótce dochodzimy do hotelu "Grzybowiec''.

W połowie XIX wieku miejsce to było celem licznych wycieczek. Stąd prowadził popularny tor saneczkowy o długości około 4 km. Za 2 marki można było wjechać rogatymi saniami, a za 1,5 marki zjechać do Jagniątkowa. Powstałe tu schronisko początkowo było domkiem myśliwskim, a później gospodą. Przed 1945 r. mieścił się tu ośrodek wypoczynkowy Luftwafife. W 1945 r. uruchomiono tu schronisko "Drzymała", które zamieniono na dom wczasowy. Od 1990 r. mieści się tu ogólnie dostępny hotel i kawiarnia.

Drogą asfaltową, będącą dojazdem do pensjonatu, schodzimy na dół. Od naszej drogi odbija niebieski szlak do Sobieszowa, żółty natomiast do Piechowic. W dalszym ciągu będziemy wędrować zielonym szlakiem. Po przejściu około 400 m drogą nasza trasa skręca w lewo, w las. Zielony szlak trawersuje stok grzbietu łączącego Grzybowiec z Trzmielakiem (646 m). Ścieżka biegnie granicą lasu nad łąkami okalającymi Jagniątków. Miejscami trasa jest bardzo podmokła, gdyż ścieżka przecina liczne, małe spływające tędy potoczki. Ze ścieżki możemy podziwiać panoramę Jagniątkowa i dolinę Wrzosówki, którą w dali zamyka grzbiet Karkonoszy z Czarnym Kotłem Jagniątkowskim. Powoli schodząc dochodzimy do Jagniątkowa.

Od 1 stycznia 1998 r. Jagniątków stał się dzielnicą Jeleniej Góry. Nazwa najmłodszej dzielnicy Jeleniej Góry, którą nadano w 1946 r., nie ma nic wspólnego z jej starą nazwą, Agnetendorf (1687 r.). Przez krótki okres po 1945 r. osada ta nosiła nazwę Agnieszków. Nazwa tej wsi wiąże się z imieniem księżniczki Barbary Agnieszki, żony hrabiego Hansa Ulricha von Schaffgotscha. Była ona córką piastowskiego księcia legnicko-brzeskiego. Jagniątków założyli czescy uchodźcy religijni w XVII w. Pierwszy dom wzniósł prawdopodobnie sędzia Behndel w 1651 r. Istniał tu najdłuższy w Karkonoszach tor saneczkowy o długości 6 km. Prowadził on z Petrovki zboczem Długiego Grzbietu. W 1902 r. osiedlił się tu Gerhard Hauptmann, jeden z najwybitniejszych niemieckich pisarzy, laureat Nagrody Nobla w 1912 r. Mieszkał tu aż do śmierci. Zmarł 6 czerwca 1946 r. po dwukrotnym zapaleniu płuc. Specjalnym pociągiem zwłoki pisarza przewieziono do Berlina i 28 lipca pochowano w Kloster. Willa Wiesenstein, w której mieszkał, znajduje się przy ul. Michałowskiej 32. Wzniesiono ją w latach 1900-1902 według projektu H. Grisbacha. W hollu willi umieszczono pamiątkową tablicę poświęconą pisarzowi.

W Jagniątkowie zachowało się wiele starych budynków pochodzących z drugiej połowy XIX w. i z początku XX. Do najnowszych budowli zalicza się natomiast Nowy Kościół z 1985 r. usytuowany w środkowej części Jagniątkowa.

Jesteśmy zatem w Jagniątkowie. Skręcamy w lewo i wędrujemy 3 drogą wzdłuż Wrzosówki. Za przystankiem autobusowym skręcamy w prawo. Przechodzimy przez most na Wrzosówce i w dalszym ciągu kierujemy się zielonymi oznaczeniami szlaku. Niebieski szlak odbija w prawo do Zachełmia. Trasa początkowo stromo wspina się po stoku góry Żar (680 m). Niebawem stanie się łagodną drogą trawersującą jej stok. Droga biegnie przez las. Spoza koron drzew można dojrzeć zamek na Chojniku. Schodzimy na dół i wkrótce jesteśmy u wylotu Piekielnej Doliny. Zbiega się tu zielony szlak z czerwonym. Można nim również dojść na szczyt Chojnika i jest to bardziej łagodna trasa niż przez Piekielną Dolinę. Proponuję wędrówkę zielonym szlakiem, który choć trudniejszy, to jest za to bardziej atrakcyjny. Skręcamy w prawo i Ścieżką Kunegundy wędrujemy pod górę. Wchodzimy na teren enklawy Karkonoskiego Parku Narodowego. Dolina ma około 600 m długości i oddziela Chojnik od góry Żar. Na początku naszej wędrówki przez Piekiełko przechodzimy przez Głazowisko (ok. 480 m n.p.m.). Leżące w lesie głazy są pozostałością po obrywie skalnym, który zszedł spod szczytu Chojnika.

Jedna z legend głosi, że głazy te są pozostałością po moście, który miał wybudować diabeł. Jak w każdej legendzie o diable powodem wykonania przez niego tego zadania była dusza pana na zamku Chojnik. Chciał on w zamian za ofiarowaną duszę nakłonić diabła, aby ten wybudował mu most na sąsiadującą z Chojnikiem górę Żar. Diabeł wyraził zgodę, ale postawił jeden warunek, że w czasie gdy będzie pracował, nie może zapiać żaden kogut. Tak więc wycięto wszystkie koguty. Ptasiej rzezi uniknął tylko jeden stary kogut, którego zamkowa kucharka ukryła w pierzynie. W nocy, gdy diabeł prawie kończył budowę mostu, stało się to najgorsze. Zmęczona całodniowym skubaniem ptactwa i łaskotaniem przez ukrytego pod pierzyną koguta, kucharka wyrzuciła go, by móc wreszcie zasnąć. Kogut odzyskawszy wolność, wyskoczył na dziedziniec i zapiał. Natychmiast prawie ukończony most runął w dolinę, zaścielając ją głazowiskiem.

Ścieżka przebiega małym labiryntem pomiędzy głazami. Największe z nich dochodzą do 6 m. Głazowisko jest jedynym tego typu przykładem obrywu skalnego w Karkonoszach. Idąc coraz wyżej, docieramy pod ścianę skalną, na szczycie której stoi zamek Chojnik. To gdzieś tutaj zginęła Kunegunda. Jak głosi legenda była ona córką kasztelana, dość kapryśną i wymagającą, gdyż postanowiła poślubić tylko tego, który konno objedzie mury zamkowe. Było wielu śmiałków, ale nikomu nie udawała się ta sztuka. Lata mijały, a wraz z nimi i uroda Kunegundy. Gdy straciła już wszelką nadzieję, że komuś się to nie uda, stał się cud. Przybyły na zamek śmiałek objechał mury zamkowe i odrzucił rękę już nie pierwszej młodości Kunegundy. W taki oto sposób pomścił niedoszłych oblubieńców. Kasztelanka z rozpaczy rzuciła się w 120-metrową przepaść.

Niebawem na Przełęczy Żarskiej skręcimy w lewo i pp granitowych schodach dotrzemy na szczyt. U podnóża schodów opuścimy zielony szlak i powędrujemy za zielonymi oznaczeniami ścieżki turystycznej. Ścieżka ta towarzyszyła nam już od Głazowiska.

Doszliśmy do zamku. Najstarszą częścią zamku jest wieża (stołp) oraz budynek mieszkalny z gotycką kaplicą nad bramą prowadzącą na górny dziedziniec. Prawdopodobnie w miejscu tym istniał już w końcu XIII wieku dwór myśliwski, wzniesiony przez księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I Surowego. W latach 1353-1364 książę Bolko II Mały wzniósł na szczycie Chojnika murowaną warownię. Już wkrótce, bo w 1377 lub 1393 r., zamek przeszedł w posiadanie hrabiego von Schaffgotscha, który z nadania cesarza Karola IV po śmierci ostatniego piasta świdnickiego otrzymał jeszcze Gryfów, Mirsk oraz dużą część Gór Izerskich. Zamek na Gnojniku stał się siedzibą rodu Schaffgotschów. Tę funkcję zamek pełnił do pożaru w 1675 r. Po uderzeniu pioruna 31 sierpnia 1675 r. ogień strawił zamek. Ród Schaffgotschów przeniósł się do Sobieszowa, a następnie do Cieplic.

Jego wręcz doskonałe położenie sprawiło, że zamek nigdy nie został zdobyty. Wadą tego obiektu był brak wody. Problem rozwiązano poprzez budowę cystern zbierających deszczówkę. Cysterny dziesięciometrowej głębokości wykuto w skale. Na zamek wchodzi się przez przebudowaną w 1714 r. wieżę bramną i niewielki zwodzony most. Uwagę wchodzących na główny dziedziniec przyciąga pręgierz wykonany z piaskowca. Stalowymi klamrami przykuwano do niego skazanych. Jednocześnie można było unieruchomić cztery osoby. Wklęsłości na piaskowcu świadczą o tym, że skazańców zakuwano w zależności od ich wzrostu.

Na murach zamku górnego rośnie okazały bluszcz. Minąwszy go, schodami pod górę udajemy się do najstarszej części zamku. Tu znajdowała się zbrojownia, arsenał i pomieszczenia pałacowe. Gdy w 1675 r. płonął zamek, metalowe drzwi arsenału uratowały wzgórze od eksplozji sześciu beczek z prochem. Z górnego dziedzińca metalowymi schodami udajemy się na wysokość murów obronnych i wchodzimy do wieży (stołpu). Krętą klatką schodową, po stromych, wysłużonych schodach udajemy się na szczyt wieży. Rozpościera się stąd piękna panorama na Karkonosze i Kotlinę Jeleniogórską. W dole u podnóża Chojnika leży Sobieszów.

Opuszczamy zamek. Raz w roku, w drugą sobotę i niedzielę września, staje się on miejscem rycerskich zmagań i turniejów strzelniczych z kuszy. Na co dzień jednak jest on celem licznych wycieczek szkolnych.

Do Sobieszowa można zejść czerwonym szlakiem, który jest bardzo wygodny i łagodnie trawersuje północny stok. Bardziej zaawansowani w połowie powrotnej trasy mogą skręcić w prawo na czarny szlak przebiegający przez Zbójeckie Skałki. U podnóża Chojnika łączy się on ponownie z czerwonym szlakiem. Tuż obok, a wystarczy skręcić w prawo, można wstąpić do muzeum znajdującego się w budynku dyrekcji Karkonoskiego Parku Narodowego.

I tak dotarliśmy do Sobieszowa będącego dzisiaj dzielnicą Jeleniej Góry. Można stąd wrócić pociągiem lub autobusem do Szklarskiej Poręby. Natomiast autobusami komunikacji miejskiej można łatwo dotrzeć do centrum Jeleniej Góry.