powrót

5.Wycieczka piąta - Do źródła Łaby

Szrenica (0,0 km) - Vosecka bouda (1,2 km) - źródło Łaby (3,9 km) - Labska bouda (4,9 km) - Trzy Świnki (9,5 km) - schronisko na Hali Szrenickiej (10,5 km) - Wodospad Kamieńczyka (12,7 km)

Kontynuując naszą wędrówkę po Karkonoszach opuścimy Szrenicę i udamy, się do źródeł Łaby. W drodze powrotnej zatrzymamy się w schronisku na Hali Szrenickiej. Naszą wyprawę zakończymy nad wodospadem Kamieńczyka.

Szrenica nie należy do najwyższych szczytów w Karkonoszach. Jednak jest to wyjątkowy szczyt w naszych górach. Pomimo 1362 m, Szrenicę można zaliczyć do najwyższych szczytów polskich Karkonoszy, gdyż jest jedną z nielicznych, którą nie musimy się dzielić z naszymi południowymi sąsiadami. Granica państwa przebiega u podnóża jej wierzchołka.

Na szczycie znajduje się schronisko "Szrenica". Przez długi czas schronisko było nieczynne. Trwał tu najdłuższy w historii Karkonoszy remont schroniska. W tamtym okresie jedynymi mieszkańcami Szrenicy byli dyżurni obserwatorzy stacji klimatologicznej Instytutu geografii Uniwersytetu Wrocławskiego. Stacja była wciśnięta między bloki skalne wieńczące szczyt. Dzisiaj meteorolodzy przenieśli się do schroniska. Poniżej szczytu usytuowany jest ogródek meteorologiczny, gdzie prowadzi się obserwacje pogody i stanu zanieczyszczenia powietrza. Wybierając się w góry powinniśmy poznać nie tylko ich budowę geologiczną geomorfologię, ale także charakterystyczne stany pogody występujące w nich. Brak wiedzy w tym zakresie przyczynił się w Karkonoszach do wielu tragicznych wypadków. Nie wszyscy wędrujący po Karkonoszach zdają sobie sprawę, że nie ma tu termicznego lata. Klimatyczna wiosna przechodzi w klimatyczną jesień. Na wysokości około 1400 m średnia temperatura roku wynosi zaledwie 0,5°C. Częstym zjawiskiem są tu opady deszczu i śniegu. Największe opady notuje się w zachodniej części Karkonoszy. Najmniejsze zachmurzenie jest we wrześniu i w październiku. Opadom towarzyszą mgły, zimą szadź. Bardzo niebezpiecznie jest wtedy w górach, gdyż dochodzi do oblodzenia szlaków. Śnieg zalega od około 95 dni w Karpaczu, 110 dni w Szklarskiej Porębie i 176 dni na Śnieżce. Również bardzo częstym zjawiskiem występującym w tych górach są silne wiatry, które niekiedy osiągają prędkość huraganu. Wiatr typu fenowego, czyli halny, występuje średnio 130 dni w roku. W podmuchach prędkość wiatru może dochodzić nawet do 50 m/s. Dużo spokojniejszymi zjawiskami pogodowymi i bardzo przyjemnymi dla oka są inwersje. Zachodzą one wówczas, gdy chłodne powietrze wypełni Kotlinę Jeleniogórską. Zazwyczaj wraz z wysokością obniża się temperatura powietrza. W przypadku inwersji termicznej jest odwrotnie. Im wyżej tym cieplej. Kotlinę i doliny górskie wypełnia mgła. Partie szczytowe Karkonoszy i Gór Izerskich wyłaniają się z niej jak wyspy z morza mgieł. Jeśli uda się komuś stanąć na granicy mgły i Słońce rzuci jego cień na chmury leżące pod stopami, można ujrzeć wokół głowy cienia aureolę. Jest to zjawisko Brokena. Podobna gloria pojawia się wokół cienia szczytu góry w promieniach zachodzącego Słońca.

A gdy nie dopisze nam szczęście i nie doświadczymy tych dziwów przyrody, to nic nam nie pozostaje jak przyjechać jeszcze raz. "Szrenica" przyjmie każdego strudzonego wędrowca. Historia tego obiektu wiąże się z powstaniem w 1918 r. Czechosłowacji. Czesi chcąc usunąć niemieckich właścicieli schronisk, w 1921 r. odmówili Kurtowi Endlerowi koncesji na dalsze prowadzenie pobliskiej "Voseckiej boudy". Po śląskiej stronie Karkonoszy decyzję tą przyjęto bardzo wrogo i postanowiono wybudować na szczycie 'Szrenicy konkurencyjne schronisko. 11 września 1921 r. wmurowano kamień węgielny pod nowe schronisko. Zaproszeni goście weszli na szczyt i w wydrążonym otworze granitowego bloku podmurówki umieszczono odpowiedni dokument. Zgodę na budowę schroniska wyraził właściciel Szrenicy hrabia Schaffgotsch. Autorami projektu byli bracia Albert z Jeleniej Góry. Pracami kierował Menzel ze Szklarskiej Poręby. W trakcie uroczystości poświecenia kamienia węgielnego prosił on o przychylność dla budowniczych u samego Ducha Gór. Chyba prośby zostały wysłuchane, gdyż zimą 1922 r. schronisko zostało oddane do użytku.

Po 1946 r. przez krótki okres schronisko nosiło nazwę "Patria". Już w 1947 r. zyskało obecną nazwę, która przyjęła się wśród turystów. W 1968 r. schronisko spłonęło i na długie lata stało się niedostępne z powodu remontu. Nawet w czasie prac remontowych budynek nie ustrzegł się kolejnego pożaru. Przez długie lata straszył i szpecił szczyt. Dopiero 19 grudnia 1992 r. "Szrenica" została otwarta dla ruchu turystycznego. Dzisiaj już bez obaw wędrujemy na szczyt, gdzie w miłej, ciepłej i gościnnej atmosferze można odpocząć, posilić się i skorzystać z noclegu. Wieczorami wzrok przyciągają jedne z najpiękniejszych zachodów Słońca w całych Karkonoszach.

Rano opuszczamy schronisko na Szrenicy i udajemy się w kierunku Mokrej Przełęczy. Ścieżka przecina płaty kosodrzewiny porastającej południowe stoki szczytu. Po prawej stronie mijamy ogródek meteorologiczny i skałki Trzech Świnek. Na Mokrej Przełęczy dochodzimy do czerwonego szlaku. Stąd już blisko do przejścia granicznego w okolicy Twarożnika. Chociaż nie zawsze można tu spotkać funkcjonariusza straży granicznej, to należy pamiętać o posiadaniu ważnego paszportu. Nie zawsze tak tu było. Droga Przyjaźni nie zawsze była przyjazna. Dzisiaj sytuacja uległa zmianie.

Minąwszy granicę państwa, po przejściu około 300 m, docieramy do "Voseckiej boudy" (1260 m). Do schroniska prowadzi czerwony szlak. Przed 1743 r. istniała już tu buda pasterska. Nosiła ona nazwę Nowej Czeskiej lub Franciszkowej boudy. W 1896 r. budę pasterską przekształcono w schronisko turystyczne. Z historią schroniska zapoznać się można na obrazkowych kaflach pieca stojącego w świetlicy. Z tym to właśnie schroniskiem związana jest historia powstania schroniska na Szrenicy. Ale także tutaj, w 1897 r., powstał klub narciarski, z którego inicjatywy rozegrano pierwsze zawody. Start był przy skałkach Twarożnika, a meta w dolinie Mumlawy koło Harrachowa.

Przed "Vosecką boudą" krzyżują się szlaki: czerwony do Harrahova, żółty do Rokytnicy nad Jizerou, zielony do źródła Laby i "Labskiej boudy".

Udajemy się zielonym szlakiem do źródła Laby. Ścieżka łagodnie wznosi się po południowo-zachodnim stoku Sokolnika (Sokolik, 1384 m). Wędrujemy ścieżką przecinającą płaty kosodrzewiny. Można z niej podziwiać panoramę Czeskich Karkonoszy. Niebawem kosodrzewina ustępuje miejsca trawom i ziołoroślom Labskiej Łąki. Już wkrótce docieramy do drogi, którą biegnie żółty szlak z "Vrbatovej boudy". Tu skręcamy w lewo i udajemy się na północ.

Labska Łąka jest fragmentem szerokiego zrównania wierzchowinowego. Od wschodu podcina ją polodowcowy kocioł Łaby. Podobnie od południa podcięta jest przez Mały i Wielki Kocioł Kotela. Od strony zachodniej opada w malowniczą dolinę rzeki Mumlawy.

Źródło Laby znajduje się na wysokości 1386 m n.p.m. Wypływa ono ze studzienki, w której zbierają się wody licznych strug spływających z zatorfionej podmokłej łąki. Na pamiątkowym kamieniu przy źródle znajduje się płaskorzeźba Jana Buchary, znawcy i miłośnika Karkonoszy. Od strony południowej na kamiennym murku umieszczono herby 24 miast, przez które przepływa Łaba.

W 1684 r. źródło zostało poświęcone przez biskupa z Hradca Kralove, Jana z Telmberka. Była to odpowiedź na wybudowanie przez Schaffgotschów kaplicy św. Wawrzyńca na szczycie Śnieżki, którzy w ten sposób chcieli udokumentować prawa do północnej części Karkonoszy. W 1864 r. źródło jeszcze raz zostało poświęcone przez księdza z Vrchlabi, ale tym razem aby nie wyschło.

Z miejscem tym związane są liczne legendy o rusałkach, Duchu Gór i smoku Kraku. Smok ten grasował po naszej i czeskiej stronie Karkonoszy. Mieszkał w dolinie rzeki Kamiennej, tam gdzie dzisiaj znajduje się Czerwona Jama. Jama ta miała podziemne połączenie z miejscem, gdzie obecnie znajduje się wodospad Łaby. Bestię uśmiercił Liczyrzepa. Gdy smok wygrzewał swoje cielsko u źródeł Łaby, postanowił zatkać wylot tunelu w Czerwonej Jamie. Powrócił nad źródło Łaby. Wyczekał na moment, aż smok ponownie wejdzie do tunelu. Gdy znikł, przeniesioną skałą z Łabskiego Szczytu uderzył w ziemię i zatkał południowy wylot podziemnego korytarza. W ziemię uderzył z tak ogromną siłą że w miejscu tym powstało zagłębienie zwane dzisiaj Łabskim Dołem. Na tym nie zakończyła się historia ze smokiem. Duch Gór pognał pod Czerwoną Jamę i tu dopadł bestię, która próbowała odsunąć głaz. Gdy smok wychylił łeb, Duch Gór go odciął. Jako pierwsi odcięty łeb ujrzeli mieszkańcy Szklarskiej Poręby, potem Vrchlabi. Po smoku pozostała czerwona skała będąca skamieniałym ciałem potwora. Kości, zęby i pazury zamieniły się w biały, twardy kamień. Podobno chroni przed urokami rzucanymi przez czarownice.

Około 1 km od źródła Łaby znajduje się "Labska bouda". Prowadzi do niej czerwony i zielony szlak. Pierwsze schronisko powstało z inicjatywy hrabiego Jana Harracha w latach 1878-1879. Podobnie jak wiele schronisk w Sudetach i to spłonęło w 1965 r. Obecny nowy hotel górski zbudowano 1975 r. Schronisko znajduje się nad krawędzią Łabskiego Dołu, do którego spadają wody Łaby, tworząc wodospad o wysokości 50 m.

W błędzie byłby ten, kto chciałby zobaczyć spadające wody Łaby w czeluść Łabskiego Dołu. Jeśli jednak chcielibyśmy zobaczyć wodospad Łaby, to powinniśmy udać się niebieskim szlakiem poniżej "Labskiej boudy". Szlakiem tym można zejść do Łabskiego Dołu. Niekoniecznie trzeba schodzić na sam dół. Wygodną kamienną ścieżką dotrzeć można do podnóża kaskady, która spływa żlebem wrzynającym się w krawędź polodowcowej ściany zamykającej Łabski Dół."

Pomimo zmęczenia warto zajrzeć do tego zakątka Karkonoszy. Dopiero tu w pełni możemy podziwiać piękno polodowcowych kotłów. Pionowe ściany poprzecinane są licznymi żlebami, którymi spływają cieniutkie strużki wody. Najlepiej dotrzeć tu przed południem, gdy dolina i ściany skalne są najlepiej oświetlone. Może się i tak przytrafić, a jest to częste zjawisko w Karkonoszach, że nic nie zobaczymy, a to za sprawą mgły.

Droga powrotna jest już nam znana. Obok źródła Łaby, "Voseckiej boudy" wracamy na Mokrą przełęcz. Stąd czerwonym szlakiem mijając Trzy Świnki i Szrenicę dotrzemy na Halę Szrenicką. Na skraju Hali Szrenickiej czerwony szlak łączy się z zielonym i już do schroniska biegną razem. Hala Szrenicką leży na wysokości 1150-1300 m n.p.m. i jest wysokogórską łąką, częściowo zatorfioną i podmokłą. Rozpościera się po obu stronach grzbietu Karkonoszy, pomiędzy Kamiennikiem a Szrenica. Stąd jej czeska nazwa, Hranićni louka (Graniczna Łąka). W XVIII w. naturalną łąkę powiększono w związku z wypasem.

Miejsce to było znane dzięki poszukiwaczom złota i drogocennych kamieni. W latach 1775-1777 piechowicki pastor Volkmar dotarł tu w wędrówce do źródeł Łaby. Była to pierwsza udokumentowana wycieczka w tym rejonie. W 1787 r. wzniesiono na Hali Szrenickiej budę pasterską, którą nazwano Nową Śląską Budą, dla odróżnienia od Starej Budy z Hali Pod Łabskim Szczytem. Wzrastający ruch turystyczny na początku XX w. sprawił, że w latach 1909-1910 rozebrano starą część i wybudowano duży murowano-drewniany budynek. A po rozbudowie w latach 1938-1939 schronisko stało się luksusowym hotelem górskim z małym otwartym basenem kąpielowym.

Po wojnie schronisko nosiło nazwę "Jana Kasprowicza", ale i ta nazwa podobnie jak wiele innych się nie przyjęła. Przyjęła się natomiast inna, schronisko na "Hali Szrenickiej". Również i to schronisko nie ominął pożar. W 1975 r. spłonęła część głównego budynku. Jednak bardzo szybko ją odbudowano.

Dzisiaj nie ma tu poszukiwaczy skarbów, są natomiast zimą narciarze, latem rzesze wędrujących po szlakach Karkonoszy. W zapomnienie odeszła skocznia narciarska, która powstała w 1905 r. Tylko nieliczni rozpoznająjej kształt na wschodnim skraju hali, przy zielonym szlaku.

Przed schroniskiem krzyżuje się czerwony szlak z zielonym. Wędrując dalej zielonym dotarlibyśmy do Jakuszyc. Wędrując natomiast czerwonym dotrzemy do Szklarskiej Poręby. Szlak wytycza nam szeroka droga wyłożona trylinką i kostką, łagodnie opadająca w dół. Niebawem opuszczamy Halę Szrenicką i zagłębiamy się w las regla górnego. Wśród drzew widać wiele chorych i powalonych przez wiatr. Niektóre z nich są martwe, pozbawione kory, niemi świadkowie klęski naszej cywilizacji. Lasy w Karkonoszach były trzebione od momentu, gdy pojawił się w nich człowiek uzbrojony w siekierę. Rozwój osadnictwa, górnictwa i hutnictwa szkła na tym obszarze sprawił, że zaczęło coraz dotkliwiej brakować drewna. Pod toporami ginęły przede wszystkim buki i jodły. Historia lasów karkonoskich została zapisana w torfach. Co roku powstaje nowa warstwa torfu. W niej osiadają pyłki roślin. Od XVIII w. obserwuje się w osadach torfu proces wzrostu pyłków świerka i sosny. Osady torfu nie kłamią i są świadkiem koronnym przeciwko cywilizacji, którą się tak szczycimy. Rok 1750 rozpoczął nowy okres planowej gospodarki w lasach Karkonoszy. Początkowo halizny i zręby odnawiano siewem świerka bez przygotowania gleby. Później wysiewano nasiona na przemotykowane pasy ziemi. Od końca XIX w. zaczęto stosować sadzenie. Braki nasion uzupełniano importem z innych obszarów klimatycznych Europy. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyż już w 1925 r. świerk panował na 95% powierzchni leśnej, podczas gdy buk zajmował tylko 1%. Tego typu jednostronna gospodarka doprowadziła do zmiany składu botanicznego lasów zwłaszcza w niższych partiach gór.

Zanieczyszczenie powietrza osłabiło stan zdrowotny drzew. Silne zimowe wiatry powodowały liczne złomy koron drzew obciążonych śniegiem. Również halny przyczynił się do licznych uszkodzeń w drzewostanie. Nie usunięte, powalone drzewa atakowały liczne gromady szkodników. Wśród nich największe szkody wyrządził kornik drukarz, kornik drukarczyk, rytownik pospolity, drwalik paskowaty czy wskaźnica modrzewianeczka. Zakręty dziejowe Polski, Czech i Niemiec, kryzys gospodarczy, pozwolił roślinności karkonoskiej złapać drugi oddech.

Dzisiaj mijając "martwy las" tuż koło wiaty można zauważyć wiele młodych drzew. A jeszcze nie tak dawno ich nie było.

Droga opada dalej na dół. Droga ta powstała latem 1869 r. Było to następstwem potężnej wichury, która miała miejsce 7 grudnia 1868 r. 100 tys. sążni drewna zatarasowało starą drogę, która biegła wzdłuż lewego brzegu Kamieńczyka. Nowa droga stała się niebawem popularnym torem saneczkowym. W 1900 r. zjechało tędy 330 ciężkich sań z turystami i 1000 lekkich saneczek sportowych. Szkoda, że dzisiaj obowiązuje tu zakaz zjazdów na sankach.

Przed nami brama Karkonoskiego Parku Narodowego. Tuż za nią mostek na Kamieńczyku i wodospad. Dotarliśmy do schroniska przy wodospadzie Kamieńczyka. Stąd już blisko do centrum Szklarskiej Poręby.